|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
adsenior
Administrator
Dołączył: 02 Mar 2011
Posty: 32073
Przeczytał: 6 tematów
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: Polska Płeć: Pan
|
Wysłany: Czw 20 20:55, 09 Lut 2012 Temat postu: Świat w/g Michalkiewicza |
|
|
Tutaj zamieszczał będę niezwykle interesujące, w/g mojej oceny. felietony Stanisława Michalkiewicza.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
adsenior
Administrator
Dołączył: 02 Mar 2011
Posty: 32073
Przeczytał: 6 tematów
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: Polska Płeć: Pan
|
Wysłany: Czw 20 20:56, 09 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Blagierstwo zdemaskowane? Stanisław Michalkiewicz | 09.02.2012 (1766)
Większość internautów nie może pamiętać sceny, kiedy wszechwładny – jakby mogło się wydawać - premier Piotr Jaroszewicz 25 czerwca 1976 roku z widoczną wściekłością odwołał w Sejmie podwyżki cen żywności, dopiero co uroczyście zapowiedziane.
Sejm tę zapowiedź podwyżki najpierw jednomyślnie zaaprobował, zalecając „konsultacje społeczne”. Społeczeństwo, a przynajmniej znaczna jego część, jako najlepszą formę „konsultacji” wybrała jednak uliczne demonstracje które przekształciły się w rozruchy, a nawet – tak zwane „przerwy w pracy” – bo słowo „strajk” było podówczas jeszcze zakazane. Wprawdzie MO, SB i aktyw partyjny zostały na tę okoliczność zmobilizowane i demonstrantom dawały niezły wycisk, w postaci m.in. słynnych „ścieżek zdrowia”, zaś najemni propagandyści w rodzaju ozdoby Salonu, red. Daniela Passenta, który zresztą był również szczęśliwym posiadaczem operacyjnego pseudonimu, nadawanego seksotom (seksot – „siekrietnyj sotrudnik”, czyli tajny współpracownik) Służby Bezpieczeństwa, dawali demonstrantom tak zwany „odpór” (w „Polityce” ukazał się niepodpisany materiał pod tytułem „Płakały, ale broniły” – opisujący obronę radomskich sklepów przed „warchołami” przez bohaterskie ekspedientki) – ale premier Jaroszewicz podwyżki odwołał, a zbaraniały Sejm to odwołanie też w podskokach przyjął do aprobującej wiadomości. Zainspirowało to Macieja Zembatego do napisania szyderczej piosenki, której refren brzmi: „Stuk puk laską w podłogę, Sejm Sejm wyraża zgodę, stuk puk laską o blat – Sejm mówi: TAK!” Potem partyjne psiaki naganiały ludzi na stadiony, żeby statystowali tam przy widowiskach „poparcia dla partii” – ale nie wiadomo, czy z powodu zapowiedzi podwyżek cen, czy też ich odwołania.
Jak ta historia się powtarza! Premier Donald Tusk, który jeszcze kilka dni wcześniej buńczucznie się odgrażał, że „nie ugnie się” przed szantażem, najpierw się pokajał za zaniedbanie na odcinku „konsultacji społecznych” (widać, że repertuar piarowskich chwytów Platformy Obywatelskiej imienia generała Gromosława Czempińskiego wcale nie jest oryginalny; to tylko odgrzewane ubeckie kotlety), aż wreszcie ogłosił, że „zawiesza” ratyfikację. Co ma oznaczać takie „zawieszenie” – nikt nie wie, bo prawo żadnego „zawieszania ratyfikacji” podpisanego przecież w imieniu Polski międzynarodowego porozumienia nie przewiduje – ale nie ma co się tym przejmować, ponieważ premier Tusk jak zwykle „nie wiedział, a powiedział” nie po to, by coś naprawdę zrobić, ale po to, by zyskać na czasie, a jak się da – również na popularności. Porozumienie międzynarodowe można ratyfikować, albo nie – natomiast „zawieszenie” podpisanego porozumienia to nic praktycznie, ani prawnie nie znaczące makagigi, jedna z rozlicznych blag premiera Donalda Tuska, u którego blagierstwo staje się z wolna drugą, a może nawet pierwszą jego naturą. Niezależnie od tego, warto przypomnieć szczerą deklarację ministra Bogdana Zdrojewskiego, potwierdzoną później przez pobożnego ministra Jarosława Gowina, że ratyfikacja porozumienia ACTA przez tubylczy Sejm nie ma żadnego znaczenia dla obowiązywania jego postanowień w naszym nieszczęśliwym kraju, ponieważ porozumienie to, jako przyjęte przez Unię Europejską, będzie obowiązywało w Polsce „i tak”, jako regulacja unijna. Nie tylko zresztą to porozumienie. Inne unijne regulacje zresztą też – co expressis verbis zapowiedziała była pani sędzia Małgorzata Jungnikiel podczas debaty na Uniwersytecie Warszawskim poświęconej ewentualnemu uczestnictwu Polski w unii walutowej. Słyszałem to na własne uszy, jako uczestnik tego panelu w części poświęconej uwarunkowaniom prawno-ustrojowym, w której wystąpiła również pani sędzia. Oświadczyła ona, że sądy w Polsce będą stosowały prawo unijne nawet gdy będzie ono sprzeczne z polską konstytucją. Czegóż trzeba więcej?
W tej sytuacji zaproszenie internautów w osobach przedstawicieli organizacji protestujących przeciwko ACTA ma charakter „gry operacyjnej” podobnej do tej, jaka detektyw Rutkowski zastosował wobec Katarzyny Wiśnie... to znaczy – obecnie już „Katarzyny W.” Celem takich operacyjnych gierek jest wciągnięcie protestujących w jałowe dyskusje, o przebiegu reżyserowanym przez wytrawnych policyjnych prowokatorów, doprowadzenie do różnic zdań, a najlepiej – sporów między nimi, a w konsekwencji – do ich ośmieszenia i skompromitowania w nadziei, że dzięki temu protest wytraci swoją dynamikę z powodu zniechęcenia jego uczestników – a wtedy rząd triumfalnie ogłosi, że oto „konsultacje społeczne” doprowadziły do „konsensusu” i nie tylko wszystkie kagańcowe rozwiązania przeforsuje, ale w dodatku będzie twierdził, że czyni to na prośbę szerokich warstw społecznych. Tak właśnie było w przypadku referendum akcesyjnego, dzięki któremu dzisiejsi płomienni obrońcy niepodległości i interesu narodowego twierdzą, że doprowadzili do Anschlussu nie z żadnej własnej inicjatywy, tylko wychodząc naprzeciw najgorętszym pragnieniom narodu. Dlatego odmowa statystowania w tym bezpieczniackim widowisku dowodzi, że internauci nie są w ciemię bici. Po cóż mają się „konsultować” z blagierem, który nakazując podpisanie ACTA nawet nie wiedział, czy przyjęte tam rozwiązania rzeczywiście mają charakter kagańcowy, czy nie. Jestem pewien, że on i dzisiaj tego nie wie i dlatego jedynym rozsądnym stanowiskiem w tej sytuacji jest żądanie wycofania polskiego podpisu pod tym porozumieniem. Jeśli mimo to bezpieka i sądy w Polsce zaczną stosować środki przewidziane w ACTA, to będzie to kolejny dowód na utratę przez nasz nieszczęśliwy kraj nawet pozorów politycznej suwerenności. W takiej sytuacji jakakolwiek rozmowa z premierem Tuskiem mija się z celem – bo po cóż i o czym rozmawiać z człowiekiem, który o tak naprawdę o niczym nie decyduje? „Przedstawiciel paranoi / Dziś nikogo się nie boi /Chyba nawet będzie szczery / Gdyż przy sobie ma papiery / A na głowie ma czapeczkę /W prawej ręce niesie teczkę / A na szyi ma wstążeczkę / A na ustach ma piosneczkę / O jedności w społeczeństwie / Żeby jedność była wszędzie / Bo w jedności leży siła / Byle tylko jedna była...” – Maciej Zembaty przypomina dawne czasy – a jakież znowu aktualne!
Super Nowa, łącze: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
martin
Moderator
Dołączył: 24 Lip 2011
Posty: 3772
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: europa Płeć: Pan
|
Wysłany: Pią 7 07:55, 10 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Na temat "reformy " medykamentow ,podwyżki cen tychże medykamentow bylo glosno i zostało jak bylo ludzie placa i placza aby zdrowymi byc , a znachorzy i aptekarze załatwiali swoje sprawy przy tym przede wszystkim , w końcu i tak bez mydla ich załatwili , teraz znów cos tam belkocza o strajkach , jestem pewien ze nic nie wskoraja ,
Tak samo bedzie z ACTA " rzadzacy " sa marionetkami i maja tyle do powiedzenia co nic, zresztą sami przyznają ze 90 % przepisów przychodzi z Unii nalezy je tylko wdrazac
Ostatnio zmieniony przez martin dnia Pią 8 08:00, 10 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
adsenior
Administrator
Dołączył: 02 Mar 2011
Posty: 32073
Przeczytał: 6 tematów
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: Polska Płeć: Pan
|
Wysłany: Pią 9 09:52, 10 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Wczoraj byłem w aptece, za lekarstwa, dla mnie i Bogusi zapłaciłem 290 zł!
|
|
Powrót do góry |
|
|
rotmistrz
Moderator
Dołączył: 04 Mar 2011
Posty: 536
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: z macierzy Płeć: Pan
|
Wysłany: Sob 13 13:37, 11 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Niech Pan się cieszy Panie Andrzeju, że leki są już w domu. Mnie w aptece odmówiono zakupu leków z refundacji, bo podobno jakaś niepotrzebna pieczątka była na recepcie.
Aż się prosi wstawić tu starszą co prawda rymowankę, ale jakby ciągle aktualną:
By żyło się lepiej
Dziś nasz Doncio Tusek znów upadł na główkę,
chce sprzedać szpitale za marną złotówkę.
Po fabrykach, bankach tylko to zostało.
A chorym Polakom żyć się odechciało.
Prezydent próbuje zmienić te postawy,
PrimaDonek twierdzi: Nikt mi nie da rady.
W swoim gabinecie przyjął rezolucję,
Jak w takich przypadkach obejść Konstytucję.
Zastanawia tempo przemian tych "pracusiów"
Kto ich tak popędza, tych Polski rabusiów?
Ten obecny układ- koalicją zgody.
Z kim tu jeszcze w Polsce można kręcić lody?
Rząd nam dziś wyjaśnia, co to jest reforma
Tłumy do lekarzy? To nie nasza norma.
Na początek pójdą matki- rodzicielki.
Po co znieczulenie? Ten wydatek wielki.
Każdego wedle potrzeb, wyleczymy z szwanku.
Lecz najpierw pacjencie, pokaż konto w banku.
Zastanawiające, czyja to jest racja.
Ty Polaku pytasz: Ten rząd, to czyja nacja?
Polacy -twardy Naród, przeżył bitwy, wojny.
Lecz może nie przeżyć rządowej reformy.
Reżim nam nie jawi wszystkich swych intencji
Jak nas chce pozbawić podstaw egzystencji.
Nas nie stać w Texasie i to jest pewnikiem.
Lecieć przez ocean, z nowym rozrusznikiem.
Te zaś przywileje ma naród wybrany.
Polakom zostanie cmentarz komunalny.
Tak oto wygląda reforma leniucha,
tylko wstawić bajer, a parias posłucha.
I w ten sposób prosty, chociaż w powijakach
mamy miast Premiera, pierwszego cudaka.
Ostatnio zmieniony przez rotmistrz dnia Sob 13 13:38, 11 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
adsenior
Administrator
Dołączył: 02 Mar 2011
Posty: 32073
Przeczytał: 6 tematów
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: Polska Płeć: Pan
|
Wysłany: Sob 15 15:17, 11 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Ja mam tą dobrą sytuację, że przychodnia i apteka są w tym samym miejscu. Ostatnio stwierdziłem, że lekarka wypisała mi za mało jednego leku, gdy zgłosiłem to w aptece, panie powiedziały, nie ma sprawy. pani doktor poprawi im receptę! Inna sprawa, ze za moje i Żony lekarstwa zapłaciłem 296 zł.
|
|
Powrót do góry |
|
|
sindbad
Administrator
Dołączył: 02 Mar 2011
Posty: 5656
Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: Nie mieszka w Polsce
|
Wysłany: Sob 15 15:27, 11 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
panowie wasze sytuacje nie są tragiczne ojciec miał czekać na wizytę u okulisty do 26 września 2012 a przecież zgłosił się 4 stycznia...nawet nie pytajcie ile zapłaciłem aby go przyjęli prywatnie i natychmiast...aha ma początki jaskry czy tam zaćmy i miał usuwane laserem ,,cosik '\'bo terminów medycznych i szczegółów zabiegu nie znam...
więc czekam az któryś z was będzie chciał się dostać do specjalisty wtedy pogadamy...
|
|
Powrót do góry |
|
|
rotmistrz
Moderator
Dołączył: 04 Mar 2011
Posty: 536
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: z macierzy Płeć: Pan
|
Wysłany: Sob 23 23:32, 11 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
sindbad napisał: |
więc czekam az któryś z was będzie chciał się dostać do specjalisty wtedy pogadamy... |
Nie musi pan czekać. Ja do specjalisty zapisałem się w ub. roku w sierpniu z terminem 29 luty br. co ciekawe lekarz rodzinny musowo mnie do niego skierował, ponieważ na choroby przewlekle musi być co najmniej jedna wizyta u speca w roku zaliczona. Ja jestem w stanie czekać, bo w zasadzie sam mogę się leczyć na moje dolegliwości, tylko brak mi pieczątki do recept , ale moja żona nie mogła czekać na wizytę u specjalisty 6 m-cy jako ubezpieczona, więc 300 PLN do specjalisty za wizytę prywatną poleciało.
w ten sposób tuman i ska. wprowadzają skuteczny program redukcji populacji Polaków bo pół biedy, jak kogoś stać na prywatne leczenie, ale miażdżąca większość Polaków nie może sobie na ten "luksus"pozwolić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
martin
Moderator
Dołączył: 24 Lip 2011
Posty: 3772
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: europa Płeć: Pan
|
Wysłany: Nie 7 07:01, 12 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Oto czar pieniędzy , jak masz idasz to będziesz zdrowy (?), ten system tak wrosl w Polaków ze bez grosz nic sie nie da zrobić .
A tu zarazem widać pazernosc , chciwosc lekarzy , tak to nie ma czasu na przyjecie , lecz jak uslyszy brzek monet to sie i czas znajdzie , taka praktyka tych lapczywach znachorów jest winna nie jednej ludzkiej tragedii, śmierci .
|
|
Powrót do góry |
|
|
adsenior
Administrator
Dołączył: 02 Mar 2011
Posty: 32073
Przeczytał: 6 tematów
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: Polska Płeć: Pan
|
Wysłany: Czw 4 04:19, 16 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Narodowa Sławojka w Warszawie Stanisław Michalkiewicz |
Przedwojenny premier Felicjan Sławoj Składkowski był z wykształcenia lekarzem, toteż specjalnie leżało mu na sercu podniesienie poziomu higieny, zwłaszcza na wsi. Kazał w tym celu bielić płoty i budować ubikacje, zwane od jego nazwiska „sławojkami” - żeby chłopi nie załatwiali się, jak dotąd, za stodołą.
Starostowie życzenia premiera realizowali z wielką gorliwością, a żeby nie operować li tylko nakazami i karami, próbowali zachęcać wieśniaków do budowy sławojek również przy pomocy konkursów z nagrodami na najlepszy wychodek. Do zwycięzcy takiego konkursu przyjechała delegacja aż z Warszawy, żeby zobaczyć nagrodzony obiekt. Okazało się jednak, że przybytek zamknięty jest na cztery spusty, a indagowany na tę okoliczność właściciel oświadczył: no jakże inaczej? Jeszcze by, nie daj Boże, ktoś tam poszedł za potrzebą!
Wszystko wskazuje na to, że otwierany z wielkim przytupem Stadion Narodowy w Warszawie jest całkiem podobny do tamtego wychodka – oczywiście nie pod względem skali, tylko – przeznaczenia. Ponieważ sportowa federacja piłki kopanej postanowiła urządzić sobie igrzyska, rząd naszego nieszczęśliwego kraju postanowił zmusić wszystkich podatników, żeby zrzucili się na pokrycie kosztów budowy stadionów. Nie wiem, jak gdzie indziej, ale w Warszawie powiadają, że koszty budowy Stadionu Narodowego co najmniej dwukrotnie przekroczyły pierwotny kosztorys, a i to nie jest jeszcze ostatnie słowo. Skłania to do podejrzeń, że każda śrubka tej konstrukcji jest przeżarta korupcją, stąd całkowicie zrozumiałe są obawy, że obiekt w każdej chwili może się zawalić. Zapewne dlatego policja, straż pożarna i inne służby, od których to zależy, nie pozwalają na rozgrywanie na tym stadionie meczów. W rezultacie podobieństwo stadionu do owego przedwojennego wychodka staje się coraz większe i kto wie, czy nie pozostanie on już na zawsze zamknięty tak, że można go będzie podziwiać wyłącznie z zewnątrz. To nawet byłoby oryginalne – bo stadionów używanych jest na świecie mnóstwo, ale taki byłby tylko jeden, więc z całą pewnością stałby się atrakcją turystyczną, podobnie jak „Car-kołokoł”, czy „Car-puszka” w Moskwie. Jak wiadomo, „Car-kołokoł” nigdy nie zadzwonił, a z „Car-puszki” nigdy nie wystrzelono. A Stadion Narodowy, na którym nigdy nie rozegrano żadnego meczu, ani żadnych zawodów - czegóż chcieć więcej?
Przypadek tej narodowej sławojki skłania również do rozmyślań na temat przeznaczenia podatków. Jak zauważył w „Towarzyszu Szmaciaku” Janusz Szpotański, „nie temu bowiem system służy, by prolet gnuśniał w dobrobycie lecz aby wizje gigantyczne tytanów myśli wcielać w życie”. Ot na przykład – narodową sławojkę za ponad dwa miliardy. Ale nie tylko o gigantyczne wizje tu idzie, bo wizje – wizjami, a żyć trzeba, no nie? Toteż za każdą gigantyczną wizją stoi grupka cwanych wizjonerów, którzy część środków przeznaczonych na jej realizację zwyczajnie sobie prywatyzują – i to niekoniecznie przez rozkradanie. Przez rozkradanie też – ale to w ostateczności, jak bieda albo żona kogoś przyciśnie – bo zwyczajnie preferowane są sposoby pozostające w zgodzie z tak zwanym majestatem prawa. A w jaki sposób można podłączyć się do kurka w tak zwanym majestacie prawa? Najprostszym sposobem jest synekura, to znaczy – posada w sektorze publicznym, gdzie nie ma nic do roboty, a w związku z tym nie ma też żadnej odpowiedzialności. To znaczy – roboty jest mnóstwo; ludzie zajmujący synekury są na ogół szalenie zapracowani – ale zwróćmy uwagę, na czym przeważnie polega ich praca. Polega ona na utrudnianiu życia innym ludziom poprzez mnożenie nakazów lub zakazów. Na straży każdego zakazu lub nakazu stoi jakiś urząd, w którym są synekury zajmowane przez rozmaitych „państwowców”, którzy żyją sobie jak pączki w maśle nie tylko z pieniędzy wydzielonych na funkcjonowanie tych urzędów, ale również – z kar nakładanych za złamanie jakiegoś zakazu lub niewykonanie nakazu. Nawiasem mówiąc, na tym przykładzie najłatwiej przeprowadzić rozróżnienie między pracą pożyteczną, a pozostałą. Praca pożyteczna, to taka, za którą inny człowiek gotów jest dobrowolnie zapłacić. Wszystkie pozostałe prace prawdopodobnie pożyteczne nie są i zwróćmy uwagę, że chyba wszyscy to wiedzą, bo – jak zauważył nieżyjący już amerykański ekonomista Murray Rothbard – jeśli normalny człowiek chce uzyskać jakiś dochód, to musi zrobić coś dla innego człowieka, za co tamten dobrowolnie zapłaci: sprzedać mu coś, czego tamten potrzebuje, przewieźć go z miejsca na miejsce, ugotować mu obiad, uszyć mu ubranie, wyleczyć z choroby, dostarczyć mu rozrywki i tak dalej – a tylko funkcjonariusze publiczni nie poddają się temu sprawdzianowi i swoje dochody wymuszają siłą.
Na tym tle możemy docenić smakowitość dyskusji, jaką w „Radiu Zet” przeprowadziła „Stokrotka”, przesłuchując swoim zwyczajem naszych Umiłowanych Przywódców na okoliczność deklaracji wygłoszonej przez ojca Tadeusza Rydzyka, że katolicy nie powinni płacić podatków. Pan Jacek Sasin z PiS skłonny był uznać to za usprawiedliwiony przejaw obywatelskiego nieposłuszeństwa, pan Tadeusz Cymański z PJN tak daleko nie szedł, ale wykazywał zrozumienie dla „dramatyzmu” sytuacji. Takie rozchwianie aż się prosiło o naprostowanie, więc „Stokrotka” zwróciła uwagę, że „niektórzy księża” twierdzą, iż niepłacenie podatków jest grzechem. Rzeczywiście tak jest, ale czegóż to w dzisiejszych czasach „niektórzy księża” nie twierdzą? Czy jednak mają rację? Z ewangelicznego opisu wynika, że na pytanie, czy należy płacić podatki, Pan Jezus zażądał okazania mu monety czynszowej i zapytał, czyj wizerunek jest tam przedstawiony. Odpowiedzieli mu: cezara. Odpowiedział tedy: oddajcie co cesarskiego – cesarzowi, a co bożego – Bogu. „Niektórzy księża” – nie powiem, że zaraz „księża-patrioci”, bo tylko „niektórzy” – wyciągają z tego tylko wniosek, że trzeba płacić podatki. Kropka. Tymczasem to wcale nie jest takie oczywiste – bo nie tylko trzeba oddać cesarzowi co cesarskie, ale też – Bogu, co boskie. No dobrze, ale co właściwie jest „cesarskie”, co się rzeczywiście należy „cesarzowi”? Oczywiście podatki, jakże by inaczej – ale czy aby na pewno każde? Bo Bogu też trzeba oddać, co boskie – i to wezwanie jest skierowane przede wszystkim do „cesarza”, który sam sobie przecież podatków nie płaci. Cóż zatem „cesarz” ma oddać Bogu? Cesarz ma oddać Bogu sprawiedliwe rządy – bo państwo, jako monopol na przemoc jest moralnie usprawiedliwione tylko dlatego, że ta przemoc może być używana w służbie sprawiedliwości. Jeśli jest używana w służbie niesprawiedliwości, „cesarz” nie oddaje Bogu tego, co boskie. Czy w tej sytuacji ma jeszcze moralne prawo domagania się podatków, a chrześcijanie – czy jeszcze są w sumieniu zobowiązani do ich płacenia? „Cesarz” oczywiście może i w takiej sytuacji podatki wymusić – ale to już jest ucisk, którego chrześcijanin nie ma obowiązku znosić. „Kto władzę znosi, nie mów, że jej słucha” – mówi Senatorowi Ksiądz Piotr w „Dziadach” Adama Mickiewicza. Zatem obowiązek płacenia podatków nie jest wcale taki bezwarunkowy, jak mogliby sądzić „niektórzy księża”, na których powoływała się „Stokrotka”. Ale takie subtelności były zupełnie obce pozostałym uczestnikom tych rozhoworów. Pan Tomasz Nałęcz – obecnie na synekurze w Kancelarii Prezydenta – przypomniał, że niepłacenie podatków pociąga za sobą „bardzo wysoką karę”, a wrażliwy społecznie pan Marek Siwiec mu „wtórował”. No cóż; skoro z wydzieranych obywatelom podatków żyją, to cóż innego mają mówić? Tyle naszego, że od czasu do czasu postawią nam w środku miasta Narodową Sławojkę.
Łącze: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
martin
Moderator
Dołączył: 24 Lip 2011
Posty: 3772
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: europa Płeć: Pan
|
Wysłany: Czw 5 05:50, 16 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Bardzo interesujący artykuł , warto go przeczytać ,
Wymienienie nadwornego pajaca kwaśniewskiego ktory po pijanemu całuje ziemie jest zaszczytem tak jak nalecza historyka nadwornego Komorowskiego dla tychże osob, patrzac na wykształcenia rzadzacych kacyków to co drugi to historyk , i pisza swoja historie zniewalajac naro'd
|
|
Powrót do góry |
|
|
sindbad
Administrator
Dołączył: 02 Mar 2011
Posty: 5656
Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: Nie mieszka w Polsce
|
Wysłany: Czw 20 20:17, 16 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
co tu warszawa,w moim mieście w domu rodziców z chwilą pierwszych mrozów zamarzły rury,bez wody była cała ulica ponad tydzień bo jak w jednym miescu załatali to w innym pękła....pokierowałem rodziców do sądu o odszkodowanie ,właśnie są po sprawie i domagali sie 10 000 ale dostali 4500 dobre i to,w ślad za rodzicami idą inni mieszkańcy ulicy...no
|
|
Powrót do góry |
|
|
adsenior
Administrator
Dołączył: 02 Mar 2011
Posty: 32073
Przeczytał: 6 tematów
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: Polska Płeć: Pan
|
Wysłany: Pią 2 02:22, 17 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
martin napisał: | Bardzo interesujący artykuł , warto go przeczytać ,
Wymienienie nadwornego pajaca kwaśniewskiego ktory po pijanemu całuje ziemie jest zaszczytem tak jak nalecza historyka nadwornego Komorowskiego dla tychże osob, patrzac na wykształcenia rzadzacych kacyków to co drugi to historyk , i pisza swoja historie zniewalajac naro'd |
Sprostowanie, Panie Marcinie, tym całującym, był przydupas Stoltzmana-Siwiec!
|
|
Powrót do góry |
|
|
adsenior
Administrator
Dołączył: 02 Mar 2011
Posty: 32073
Przeczytał: 6 tematów
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: Polska Płeć: Pan
|
Wysłany: Pią 3 03:09, 17 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
"Ścieżka obok drogi
Samobójcy seryjni
Stanisław Michalkiewicz
Mnożą się oznaki, że nasz nieszczęśliwy kraj może wzbogacić światową jurysprudencję o nową kategorię - seryjnych samobójców. Takim seryjnym samobójcą był np. Ireneusz S., który - zanim taktownie przez telefon zawiadomił rodzinę o swojej śmierci, strzelił do siebie aż trzy, a może nawet cztery razy. Później do grona seryjnych samobójców dołączył "Baranina", a podczas energicznego śledztwa w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika wysyp seryjnych samobójców był wyjątkowo obfity. I kiedy, wydawało się, że wydano rozkaz zmiany modus operandi - by seryjni samobójcy, nawet jeśli umierają na zawał serca, zostali zastąpieni przez ojcobójców, którzy wcześniej przezornie leczyli się psychiatrycznie - jak grom z jasnego nieba gruchnęła wieść o nagłej i niespodziewanej śmierci pułkownika Leszka Tobiasza, za komuny w WSW, a za demokracji - w Wojskowych Służbach Informacyjnych. Pułkownik Tobiasz 1 marca br. miał zeznawać przed niezawisłym sądem w sprawie ujawnienia "Aneksu" do "Raportu w sprawie działalności Wojskowych Służb Informacyjnych" - ale w związku z tym, że umarł, to już chyba zeznawać nie będzie.
Jak wiadomo, Wojskowych Służb Informacyjnych już "nie ma", ale czyż na tym świecie pełnym złości można być czegokolwiek pewnym? Na przykład ateiści twierdzą, że nieba też "nie ma" - ale podczas pogrzebu pani Szymborskiej zachodzili w głowę, co też nieboszczka może teraz wyprawiać w niebie z Ellą Fitzgerald. Znaczy - niby utwierdzają się nawzajem w przekonaniu, że nieba "nie ma", ale co z tego, kiedy widać, że jest - a skoro taki dysonans poznawczy występuje nawet w sprawie nieba, to cóż dopiero w sprawie istnienia lub nieistnienia WSI? Warto odnotować opinię prof. Tadeusza Kotarbińskiego, bądź co bądź filozofa, według którego "nieistnienie jest atrybutem zaszczytnym". Czy ktoś może żywić jakieś wątpliwości, że komu jak komu, ale wojskowej razwiedce, która pieczołowicie przygotowała - włącznie ze staranną selekcją kadrową - naszą sławną transformację ustrojową, potem ją pomyślnie dla siebie przeprowadziła, a następnie - nadzorowała i nadzoruje, taki zaszczytny atrybut nie może przysługiwać? Więc, jak wiadomo, WSI "nie ma", ale ta oficjalna nieobecność jest tylko wyższą formą obecności. Gdyby było inaczej, nie potrafilibyśmy odpowiedzieć na pytanie, kto każdego ranka nakręca naszych Umiłowanych Przywódców, by śpiewali z właściwego klucza, kto podaje ton niezależnym mediom głównego nurtu, w których brylują gwiazdy dziennikarstwa w rodzaju "Stokrotki" itp., czy wreszcie - kto prowadzi nasz nieszczęśliwy kraj ku jego przeznaczeniu, wyznaczonemu przez porozumienie Naszej Złotej Pani Anieli, zimnego rosyjskiego czekisty Putina oraz starszych i mądrzejszych.
Więc skoro już pułkownik Tobiasz umarł i niezawisłemu sądu niczego już nie powie, jesteśmy skazani na domysły. Skoro jesteśmy skazani, to nie żałujmy sobie, domyślajmy się. Ja na przykład się domyślam, że mógłby opowiedzieć o swojej wizycie u marszałka Bronisława Komorowskiego, dla którego "nie było zaskoczeniem", że jego nazwisko może pojawić się w "Aneksie". W ten brak zaskoczenia chętnie wierzę. Ale czy nazwisko aby na pewno musiało się tam pojawić w kontekście chwalebnym? Tego oczywiście nie można być pewnym, tym bardziej że płk Tobiasz miał marszałku Komorowskiemu przedstawić dowody na korupcję w komisji weryfikującej WSI i w ten sposób ją zdyffamować. Gdyby dyffamacja się udała, można by wszystkie informacje z "Aneksu", nawet tę błahą o "Stokrotce", pozbawić wszelkiej wagi jako motywowane politycznie. Ale ktoś starszy i mądrzejszy znalazł rozwiązanie lepsze od tamtej gry operacyjnej. W rezultacie tak się szczęśliwie złożyło, że na skutek katastrofy w Smoleńsku marszałek Komorowski przejął obowiązki prezydenta, a mianowany przezeń prawie natychmiast na szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego generał Stanisław Koziej przejął nad złowrogim "Aneksem" kontrolę. To po co tu jeszcze potrzebny pułkownik Tobiasz? Pułkownik Tobiasz nie jest potrzebny do niczego, więc cóż innego w tej sytuacji mu pozostało, jak taktownie umrzeć? "
Łącze: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
adsenior
Administrator
Dołączył: 02 Mar 2011
Posty: 32073
Przeczytał: 6 tematów
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: Polska Płeć: Pan
|
Wysłany: Pią 2 02:43, 06 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
"O nowych technologiach w przemyśle
Wprawdzie w dzisiejszych czasach nie ma już wojen - co zresztą już dawno przewidziało Radio Erewań, odpowiadając słuchaczowi, że wojen już nie będzie, bo rozgorzeje taka walka o pokój, że nie zostanie nawet kamień na kamieniu - ale operacje pokojowe i misje stabilizacyjne też są kosztowne. A właśnie świat jest w przededniu operacji pokojowej, jaką miłujący pokój, bezcenny Izrael montuje przeciwko złowrogiemu Iranowi. To znaczy - nie "przeciwko", skądże by tam znowu; Izrael szykuje Iranowi "bratnią pomoc" - taką samą, jaką w swoim czasie miłujący pokój Związek Sowiecki zaaplikował Afganistanowi. Obecnie "bratnią pomoc" w Afganistanie kontynuują państwa NATO, wśród nich również nasz nieszczęśliwy kraj, na każde skinienie starszych i mądrzejszych dostarczający askarisów, gdzie tylko trzeba. Nie tylko dostarcza, ale jeszcze do interesu dopłaca; w latach 2007-2011 na operację pokojową w Afganistanie Polska wydała co najmniej 2 miliardy złotych. Ale to prawdopodobnie drobiazg w porównaniu z orientacyjnymi kosztami "bratniej pomocy" dla Iranu - więc zanim padnie pierwsza salwa, trzeba rozejrzeć się za jakimiś źródłami finansowego zasilania tej operacji.
Dlatego nie zaskakuje wiadomość, że senator Karol E. Schumer wniósł do Kongresu USA projekt ustawy "Holocaust Rail Justice Act", przewidującej wyszlamowanie kolei niemieckich i francuskich pod pretekstem przewożenia Żydów do obozów na terenie okupowanej Polski. "Gazeta Wyborcza" twierdzi, że senator Schumer jest "potomkiem Żydów z Polski i Rosji". Nawiasem mówiąc, do Kongresu Stanów Zjednoczonych coraz częściej trafiają projekty ustaw dotyczących innych krajów członkowskich ONZ, co może budzić wątpliwości, czy jest to praktyka zgodna z art. 2 Karty Narodów Zjednoczonych, stwierdzającym w punkcie 1, że ONZ "opiera się na zasadzie równości suwerennej wszystkich jej członków". Wspominam o tym m.in. dlatego, że w swoim czasie jakieś organizacje przemysłu holokaustu wniosły przed niezawisłe amerykańskie sądy pozwy przeciwko naszemu nieszczęśliwemu krajowi - ale jakiś niezawisły sąd w samą porę przypomniał sobie o tej zasadzie Karty ONZ i wielkodusznie przyznał naszemu nieszczęśliwemu krajowi immunitet państwa suwerennego, co uchroniło nas przed wyszlamowaniem. Tym razem jednak może być inaczej, bo - jak zauważył Franciszek Maria Arouet używający pseudonimu "Voltaire" - "kiedy Padyszachowi wiozą zboże, kapitan nie troszczy się, jakie wygody mają myszy na statku". Kto by tam się przejmował jakimiś zapisami Karty Narodów Zjednoczonych, kiedy idzie walka o pokój?
Dlatego nie jest wykluczone, że "światowej sławy historyk" Jan Tomasz Gross wkrótce ogłosi kolejny bestseller pod tytułem "Złote tory", któremu w naszym nieszczęśliwym kraju prawdziwy festiwal urządzi krakowskie Wydawnictwo "Znak" - bo nowym technologiom w przemyśle holokaustu muszą przecież towarzyszyć nowe pozory moralnych uzasadnień. Bo wprawdzie z pozoru roszczenia tym razem kierowane są do kolei niemieckich i francuskich, ale zgodnie z zasadą Murphy´ego, jeśli coś złego może się stać, to na pewno się stanie. Rzecz w tym, że 26 października 1939 roku, razem z Generalnym Gubernatorstwem, utworzona została też, wydzielona z Deutsche Reichsbahn, Generalna Dyrekcja Kolei Wschodniej z siedzibą w Krakowie, której majątek po wojnie przejęły Polskie Koleje Państwowe. Nie jest zatem wykluczone, że wszystkie roszczenia wynikające z ustawy zaprojektowanej przez "potomka Żydów z Polski i Rosji" prędzej czy później spłyną do naszego nieszczęśliwego kraju - bo wiadomo, że na pochyłe drzewo... i tak dalej. Polecam to szczególnej uwadze pana mecenasa Romana Giertycha, który - jak się wydaje - po traumatycznych przeżyciach próbuje teraz dobrego fartu już nie po ciemnej, tylko po jasnej stronie Mocy. "
Łącze: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|