|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martin
Moderator
Dołączył: 24 Lip 2011
Posty: 3772
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: europa Płeć: Pan
|
Wysłany: Czw 7 07:34, 05 Sty 2012 Temat postu: Fragment z Biblii z komentarzem |
|
|
Fragment z Biblii z komentarzem
[b] 2012
Styczeń
Ewangelia według świętego Mateusza 2, 1-12: Jezus, Herod, Mędrcy i my
Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon . Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok: A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela.
Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon. Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny. (Ewangelia wg św. Mateusza 2, 1-12)
Zaraz po narodzinach Jezusa Ewangelia wg św. Mateusza w drugim rozdziale przedstawia nam dwie przeciwstawione sobie grupy: króla Heroda z kapłanami i uczonymi w Piśmie oraz mędrców, tajemniczych podróżników ze Wschodu. Herod, kiedy się dowiedział, że ci, którzy go odwiedzili, szukają nowonarodzonego króla żydowskiego, zaniepokoił się i zaczął zdobywać wiadomości o tym potencjalnym rywalu. Po wysłuchaniu genealogii i marzeń, które się wypełniły wraz z narodzinami Jezusa, znaleźliśmy się teraz w świecie zazdrości i ludzkich intryg. Podczas gdy Herod jest po prostu obłudnikiem, trudniej wyjaśnić postawę kapłanów i uczonych. Dlaczego pomagają Herodowi identyfikując miejsce narodzin Jezusa? Czy są posłuszni i naiwni? Czy już odnoszą się wrogo do Chrystusa?
Mędrcy, przeciwnie, są uczciwymi poszukiwaczami, nieświadomymi kalkulacji Heroda i jego doradców. Widzą jedynie, jeśli tak można powiedzieć, niewielkie światło, które świeci pośród ciemności. Chcą odnaleźć króla-dziecko i są gotowi dojść do celu, by złożyć mu hołd. Trudno rozpoznać, kim są naprawdę. Podczas gdy tradycja często uznawała ich za królów, grecki termin tu wykorzystany ma wiele możliwych znaczeń, ale żadne nie łączy się ze stanem królewskim. Ten termin może się odnosić do perskich kapłanów, do magów lub nawet astrologów. Współcześni uczeni uważają za możliwe, że pewne środowiska u wschodnich sąsiadów Judei mogły ulegać wpływom żydowskiego oczekiwania na Mesjasza, który ma się zjawić. Czy niecodzienne zjawisko na nocnym niebie mogło zwrócić uwagę części spośród nich – zainteresowanie gwiazdami było znane w tych okolicach – i zaciekawić ich tak bardzo, że wyruszyli w drogę do Jerozolimy? To znaczące, że Jezus, nawet jako dziecko, przyciągnął mieszkańców innych krajów i innych regionów: w Chrystusie Bóg mówi do serc wszystkich ludzi. Ciekawe jest również, że to dzięki Herodowi mędrcy usłyszeli o Betlejem. W zdumiewający sposób wystraszony król wskazuje im ostatni etap pielgrzymki do Jezusa.
Przybywając do Betlejem, mędrcy przeżywają „wielką radość”. To ważne słowa. Przypomina się fragment proroka Izajasza: „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło. Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele. Rozradowali się przed Tobą...” (Iz 9, 1-2a). Ci podróżnicy przybywający ze Wschodu, przynoszący egzotyczne i wspaniałe prezenty, godne króla, pokłonili się przed Dzieckiem i Jego Matką. Granice ludu Bożego poszerzyły się. Niebywała radość jest odtąd w zasięgu wszystkich, ponieważ teraz znajduje się pośród nas.
Jakie wrażenie robi na mnie Herod? Jak rozumiem postawę kapłanów i uczonych? Czy mogę utożsamić się z mędrcami, czy są dla mnie zbyt dziwni?
Mędrcy zaczęli swoją pielgrzymkę z powodu niewielkiego światła, jakie zajaśniało pośród nocy, i dotarli do celu dzięki temu, że zatrzymali się w Jerozolimie. Jak ja byłem prowadzony do Jezusa?
Jaki szczegół uderza mnie najbardziej w opisie przybycia mędrców do Betlejem i w hołdzie, jaki złożyli Jezusowi?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
martin
Moderator
Dołączył: 24 Lip 2011
Posty: 3772
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: europa Płeć: Pan
|
Wysłany: Sob 9 09:05, 04 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
2012
Luty
Ewangelia według św. Mateusza: Przebaczenie ubogich
I daruj nam nasze długi, jak i my darowaliśmy naszym dłużnikom. (Ewangelia wg św. Mateusza 6, 12 – Pismo Święte Nowego Testamentu i Psalmy, przekład Edycji św. Pawła, wyd. 2005)
Ta prośba modlitwy Ojcze nasz różni się od pozostałych. Nie jest ona tylko modlitwą skierowaną do Boga, ale nawiązuje także do tego, co my robimy: „jak i my darowaliśmy” albo „jak i my darujemy”. Pierwszą wersję wybierają bibliści, modlący się wolą wersję drugą.
Ten, kto odmawia tę modlitwę, „staje przed Bogiem jako wzór cnoty, jeśli tak można powiedzieć, i wzywa Boga, który jest ponad wszelkim naśladowaniem, żeby go zaczął naśladować”, jak zauważył ze zdumieniem jeden z komentatorów z VII wieku, święty Maksym Wyznawca.
Kto jednak może zapewnić, że przebaczył całkowicie, żeby prosić Boga, by uczynił tak samo? Biblia skądinąd uznaje przewagę tego przebaczenia, które otrzymujemy, nad tym, które sami okazujemy: „Jak Pan wam przebaczył, również wy tak czyńcie” (List do Kolosan 3, 13). Ogromna miłość, jaką Bóg obficie nas obdarza, może przelewać się w życie innych ludzi dzięki temu, że my im przebaczymy.
Dlaczego więc to odwrócenie w modlitwie Ojcze nasz: najpierw my, później Bóg? Trzeba rozumieć to wyrażenie dosłownie: „darować długi” to znaczy zubożeć. Jeżeli przebaczenie jest darowaniem długów, to najpierw przynosi stratę.
W Liście do Kolosan przebaczenie jest określane przez słowo, które wyraża obfitość bezinteresownego daru: „Pan obdarzył was łaską”. Słowo, którym Jezus najchętniej posługuje się, mówiąc o przebaczeniu, jest ubogie i banalne. Oznacza „zostawić”, tak jak się mówi „zostaw to”, albo „pozwól, żeby sprawy potoczyły się swoim torem”.
„Daruj nam nasze długi”, prosimy Boga, żeby odsunął od nas długi, które nas przytłaczają, ale też, żeby nam pozwolił je zostawić, żebyśmy się stali wolni. Jako ubodzy prosimy Boga, żeby niczego się od nas nie domagał, ponieważ tak naprawdę nie mamy niczego, żeby Mu oddać.
Nie jest w naszej mocy uwolnienie naszej przeszłości od zła, jakie nam wyrządzono. Pod tym względem także jesteśmy biedni: nie przestajemy ciągle jeszcze i wciąż od nowa odczuwać ból, czasem dotkliwy, wyrządzonego nam zła.
Powiedzieć Bogu: „jak i my darowaliśmy naszym dłużnikom”, to nie znaczy powiedzieć Mu z dumą: „Popatrz, jak wspaniałomyślnie przebaczyłem”. To znaczy po prostu, że przychodzimy do Boga jako biedacy, którzy zrezygnowali z domagania się zwrotu należności.
Czasami w ukryciu zachowujemy rachunek poniesionych krzywd, aby w jakimś momencie domagać się prawa do odszkodowania. I kiedy nawet wydaje się, że ten rachunek został wyrównany, on nas obezwładnia. Aby zdobyć się na wolność przebaczenia, trzeba pozostawić to, co nas jedynie zasmuca.
Co sprawia, że trudno mi przebaczyć?
Czy jest coś, czego nie mogę po prostu zostawić? A więc, co zrobić?
Czy jestem gotów stać się ubogim, aby odnaleźć wolność i radość przebaczenia?
|
|
Powrót do góry |
|
|
sindbad
Administrator
Dołączył: 02 Mar 2011
Posty: 5660
Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: Nie mieszka w Polsce
|
Wysłany: Sob 10 10:07, 04 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Biblia Tysiaclecia inaczej przedstawia i ukierunkowuje czytelnika na powiedzmy komentarz ,tu jest moim zdaniem manipulacja pytaniami...wielu z nas nie zostawi pewnych rzeczy i spraw choćby gron z janego nieba się wylewał a tu autor pyta wprost chcesz być wolny -zostaw to,to nie realne i nie logiczne...wolę Biblię Tysiaclecia..
|
|
Powrót do góry |
|
|
martin
Moderator
Dołączył: 24 Lip 2011
Posty: 3772
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: europa Płeć: Pan
|
Wysłany: Sob 14 14:36, 04 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Wlasnie to jest bardzo problematyczne ze sa dosc niespojne powiązanie biblijne i to prowadzi nieraz do dosc dużych nieporozumien i uważam ze jest z szkoda dla wiary
|
|
Powrót do góry |
|
|
martin
Moderator
Dołączył: 24 Lip 2011
Posty: 3772
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: europa Płeć: Pan
|
Wysłany: Czw 5 05:53, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
2012
Marzec
List do Efezjan 2, 11-22: Swobodny dostęp do Ojca!
Dlatego pamiętajcie, że niegdyś wy – poganie co do ciała, nazywani nieobrzezanymi przez tych, którzy siebie nazywają obrzezanymi z racji znaku dokonanego ludzką ręką – w tamtym czasie żyliście bez Chrystusa. Byliście wyłączeni ze społeczności Izraela i nie mieliście udziału w przymierzach obietnicy. Brakowało wam nadziei i bez Boga żyliście na świecie. Lecz teraz wy, którzy niegdyś byliście daleko, w Chrystusie Jezusie staliście się bliscy dzięki Jego krwi. On bowiem jest naszym pokojem. On w swoim ciele z dwóch części uczynił jedno i obalił dzielący je mur wrogości. Uchylił Prawo przykazań zawartych w przepisach, aby z dwóch części stworzyć w sobie jednego nowego człowieka i wprowadzić pokój. On przez krzyż w jednym ciele pojednał z Bogiem obie części, zabijając w sobie wrogość. Przyszedł ogłosić dobrą nowinę: pokój wam, którzy byliście daleko, i pokój tym, którzy byli blisko. Dzięki Niemu jedni i drudzy mamy dostęp do Ojca w jednym Duchu. Tak więc nie jesteście już obcymi i przybyszami, ale współobywatelami na równi ze świętymi i domownikami Boga. Jesteście zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, a kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim złączona cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga w Duchu. (List do Efezjan 2, 11-22)
Autor Listu do Efezjan chce opisać zupełnie nowe stosunki, jakie łączą nas wzajemnie ze sobą od czasu śmierci i zmartwychwstania Jezusa. W tym celu posługuje się wieloma pojęciami, które czerpie z życia politycznego greckiego świata: obcy, przybysze, współobywatele, swobodny dostęp, fundament. Te techniczne terminy, które, jak się wydaję, są dostosowane raczej do jakiegoś ministerialnego pisma, usiłującego uregulować przepisy wizowe, nabierają szczególnie oryginalnej barwy, kiedy opisują więzi wierzących z Chrystusem oraz więzi, jakie łączą chrześcijan między sobą. Wykorzystanie słownictwa politycznego z pewnością nie jest przypadkowe. Autor chce mówić o nowym sposobie przebywania w świecie, o nowej przynależności, o „obywatelstwie”, które jest jeszcze bardziej fundamentalne niż to, jakie wynika z naszego paszportu.
Ta radykalna zmiana tożsamości urodziła się u stóp krzyża, tam, gdzie Chrystus „zabił wrogość”. To, co oddala nas od Boga, nasza wina, staje poza krzyżem. Bóg przychodzi, żeby stanąć pomiędzy nami i naszą własną agresją. Godząc się na śmierć z miłości i przechodząc do życia w wieczności, Jezus przybył, żeby zniszczyć ostatnią przeszkodę, tę, która oddziela nas od Boga.
Kruchość Syna jest także w stanie zadać śmierć wrogości, usuwając przedział między narodami, w szczególności między narodem wybranym a innymi. W życiu Jezusa, oddanym za nas, wszyscy stają się członkami jednego ciała. Podstawą jest krzyż, który spełnia taką samą rolę, jak konstytucja w państwie: daje niezbędną spoistość wspólnej tożsamości.
Nowe ciało może się więc ukonstytuować. Jesteśmy „współobywatelami świętych”. Od tej chwili tym, co nas ustanawia, jest fakt, że spływa na nas coś z Bożej chwały, z Jego mocy i absolutnej potęgi, ponieważ mamy do Niego swobodny dostęp. W polityce tylko władcy mają swobodny dostęp do tych, którzy sprawują władzę. Władza przyciąga władzę. W naszej nowej przynależności mamy dostęp do „władzy” dzięki wydarzeniu, które w najbardziej skrajny sposób jest wyrazem ubóstwa i prostoty Boga: dzięki krzyżowi.
Rozumiemy, że nie istnieją już odległości geograficzne: „pokój wam, którzy byliście daleko, i pokój tym, którzy byli blisko”. W tym nowym Państwie, pozbawionym granic, wszystko się dopasowuje i rośnie po to, żeby nastała jedność.
W zetknięciu z różnymi tożsamościami, wywołującymi konflikty w naszych społeczeństwach, jak sprawić, żeby dało się dostrzec, że możliwa jest inna „przynależność”?
„Zabić wrogość”: jak ja osobiście rozumiem to wyrażenie? Co kieruje mną w stosunkach z innymi?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|